sobota, 22 czerwca 2013

Chapter 1


Tik tak. Wskazówki zegarka spoczyającego na zgrabnym nadgarstku młodego chłopaka zdawały mu się przesuwać nienaturalnie powoli. Możliwe, że powodem tego było to, że zerkał na niego niemal co trzy sekundy, z nadzieją, że minęły trzy godziny. Czas jeszcze nigdy w życiu nie płynął w jego odczuciu aż tak mozolnie.Tik tak. Zostało zaledwie dziewięć minut do odjazdu. Nie mógł znieść tego czekania. Doprowadzało go to do szału, czuł się taki sfrustrwany. Pragnął, aby Ekspres, który miał zawieźć wszystkich uczniów na stację w Hogsmeade, wreszcie ruszył. Dla Draco droga do Hogwartu zawsze oznaczała coś przyjemnego. W pociągu trafiało się wiele okazji, kiedy mógł bezkarnie wyśmiewać się z innych uczniów, nie pomijając oczywiście "Świętej Trójcy", z której lubił kpić najbardziej. Jednak tego dnia nie miał ochoty na słowne potyczki z Potter'em, Weasley'em i Granger. Był przekonany, że nawet najgorsze wyzwiska rzucone w ich stronę w ten dzień nie przyniosą mu żadnej przyjemności, czy satysfakcji. Miał paskudny humor i jedyne czego teraz chciał, to znaleźć się już w swoim dormitorium, z dala od tych wszystkich szczęśliwych ludzi, którzy sprawiali, że czuł się jeszcze gorzej. Siedział w jednym z przedziałów, tępo wpatrując się w szybę, podczas gdy jego szkolni znajomi rozmawiali i żegnali się ze swoimi rodzinami. On nie miał się z kim pożegnać i między innymi właśnie to wyprowadzało go z równowagi. Pozostali ucznowie zdawali się być tacy beztroscy, a w większości ich zmartwienia obracały się w kręgu SUMów i Owutemów, którymi Ślizgon przejmował się akurat najmniej. Przechodził naprawdę bardzo beznadziejny okres swojego życia, więc oczywiste było to, że nie miał ochoty zawracać sobie głowy nauką, kiedy miał do wykonania tak potwornie ciężkie zadanie. Wciąż zastanawiał się, czy mu podoła. W końcu nie było to coś, co robił na co dzień. Tu chodziło o ludzkie życie, które w odpowiednim czasie miało spoczywać w jego rękach. Miał zabić, choć wcale nie chciał tego robić. Perspektywa zostania mordercą nie sprawiała, że czuł dumę, wręcz przeciwnie, odraza do samego siebie, jaka pojawiła się w nim, budziła lęk, do którego nie mógł się przyznać. Jego sytuacja zdawała się być jeszcze bardziej beznadziejna ze względu na rodzinę, a szczególnie ciotkę, którą duma wręcz rozpierała. Chodziła cała rozpromieniona na myśl, iż Czarny Pan powierzył jej siostrzeńcowi tak odpowiedzalne zadanie. Trzeba było przyznać, że Bellatrix Lestrange bez wątpliwości należała do najbardziej oddanych podwładnych Lorda Voldemorta, więc nie było czemu się dziwić, że tak zareagowała na wieść o nowych planach swojego pana. Przez to wszystko Draco czuł się niczym w potrzasku.
Z pewnością siedziałby tak, rozmyślając nad tym dłużej, jednak zszedł nieco na ziemię, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że pociąg ruszył, a do tego niemal w tym samym momencie do przedziału, w którym siedział z impentem wpadł nie kto inny, jak jego najlepszy przyjaciel- Blaise Zabini. Na widok kumpla w Draconie obudziła się pewnego rodzaju nadzieja. W końcu miał z kim porozmawiać o swoich problemach, poradzić się. Fakt, nie lubił tego, bo to oznaczało słabość, ale teraz wcale o to nie dbał. 
-Cholerni pierwszoroczni, pałętają się pod nogami.
Powiedział brunet nieco rozdrażnionym głosem na 'dzień dobry', po czym ustawiając swój kufer na górnej półce, zajął miejsce na przeciw Draco. Blaise był wysokim, dobrze zbudowanym szóstoklasistą o ciemnych włosach i czarującym uśmiechu. Niemal każda dziewczyna uczęszczająca do Hogwartu nie potrafiła powiedzieć złego słowa na temat jego wyglądu. Miał w sobie wiele uroku i nie było ku temu żadnych wątpliwości. Jednak pomimo to, miał w sobie sporo pokory, a do tego dystansu do samego siebie, czego niestety często brakowało Draconowi, który powitał go jedynie krótkim, ponurym uśmiechem, zaledwie na moment odrywając spojrzenie od szyby. Zabini rozsiadł się wygodnie, po czyn wbijając wzrok w twarz towarzysza, spytał:
-Wymyśliłeś coś?
Wiedział co trapi przyjaciela, podczas wakacji kilkakrotnie wymieniali się sowami, co prawda Draco nie mógł pisać niczego wprost, bo przecież w każdej chwili list mógł wpaść w niepowołane ręce, jednak umiejętnie szyfrował wiadomości w taki sposób, aby chociaż po części podzielić się tym, co aktualnie się u niego działo. Oboje wiedzieli, że czeka ich długa i ciężka rozmowa, której uczestnikami mogli być tylko oni. Nikt i nic nie miało prawa im przeszkodzić i na szczęście tak też się stało. Podczas całej podróży drzwi do ich przedziału nie otwarły się ani razu.
***
Droga do Hogwartu minęła wbrew pozorom bardzo szybko. Zanim przyszedł Zabini, Draco był niemal pewien, że podróż to dla niego prawdziwą katorgą, co w rzeczywistości okazało się kompleną bzdurą. Po rozmowie z Ślizgonem poczuł się o wiele lepiej, jak gdyby część jego zmartwień przeszła na konto Blaise'a. Nie był już sam z tymi kłopotami. Wiedział, że przyjaciel zrobi wszystko, co będzie w jego mocy, aby mu pomóc, a ta myśl sprawiała, że robiło mu się lżej na duszy.
Dzięki temu chociaż na jakiś czas oderwał się od problemów i postanowił zachowywać się, jak każdy inny uczeń Hogwartu. Podczas uczty powitalnej zamienił nawet kilka słów z Pansy Parkinson, która cała w skowronkach starała się wyciągnąć od niego, jak minęły mu wakacje, a potem zadręczała go jakimiś beznadziejnymi historiami z swojego życia, które w gruncie rzeczy w ogóle go nie interesowały.
Nagle ni stąd, ni zowąd Zabini przypomniał sobie o przeciekającym oknie, obok którego spał. Biedaczek moczył sobie skarpetki, za każdym razem kiedy pogoda nie dopisywała i padał deszcz, co w Anglii zdarzało się zasadniczo dość często. Niestety nie miał pod ręką niczego, czym mógłby wytrzeć mokrą podłogę. Draco pozwolił sobie zatem zasugerować coś dowcipnego.
- Wygląda na to, że trzeba będzie włamać się do dormitorium gryfonów.
Zabini i cała reszta tych nic nie kumających przygłupów spojrzała na niego pytająco.
- I ukraść jedną z tych szmat, które nosi Weasley - kontynuował swą złotą myśl. - I tak nie nadają się do niczego więcej, jak do wycierania brudnych podłóg.
Niemal wszyscy Ślizgoni ryknęli donośnym śmiechem, automatycznie spoglądając w stronę stołu Gryfonów. Młody Malfoy od razu odnalazł wzrokiem miejsce, gdzie siedział Rudzielec. On również patrzył w jego stronę i jeśli spojrzeniem można by było zabijać, to Draco już leżałby martwy. 
Tym przemiłym akcentem zakończyła się uczta powitalna, uczniowie zaczęli podnosić się z miejsc i wciąż prowadząc ożywione rozmowy, opuszczać Wielką Salę. Blondyn samotnie skierował się ku Pokojowi Wspólnemu Domu Węża. Powolnym krokiem przemierzał szkolne korytarze z wysoko uniesioną głową. Zdał sobie sprawę z tego, że powrót do Hogwartu okazał się prawdopodobnie jedynym skutecznym lekiem na wszystkie jego udręki. Mimo tego, iż często powtarzał, że nie cierpi tej szkoły, jej pracowników, dyrektora, czy uczniów, to tak naprawdę tylko tu czuł się jak w domu. Tu było jego miejsce. Wciąż jednak nie potrafił zapomnieć o tym, że to właśnie tutaj miał dokonać najbardziej obrzydliwego czynu w swoim życiu, który miał być tylko początkiem drogi do stania się wiernnym i godnym sługą Czarnego Pana. Tego dnia wyjątkowo zrozumiał, że to nie są żarty, a przed nim naprawdę cholernie ciężki rok.

Był tak pogrążony we własnych myślach, że dopiero po dłuższej chwili zauważył, że tuż obok niego kroczył Blaise. Widocznie chłopak znał go na tyle dobrze, a żeby wiedzieć, że taka chwila, jak ta, wymaga milczenia, więc po prostu szedł w ciszy. Dopiero kiedy zauważył na sobie wzrok Smoka, powiedział:
-Myślę, że powinniśmy wypić po kremowym piwie na koniec dnia, tak na rozluźnienie.
W jego głosie można było odnaleźć pewną nutkę niepewności, jakby obawiał się reakcji przyjaciela, jednak Draco nie zwrócił na to większej uwagi.
-To dobry pomysł, ale wydaje mi się, że mam dużo lepszy.
Uśmiechnął się tajemniczo i przyspieszył kroku. Chwilę później oboje siedzieli w dormitorium popijając ognistą whisky i rozprawiając o tym, co może wydarzyć się podczas tego semestru. Jednak żaden z nich nie zdawał sobie sprawy z tego, co tak naprawdę ich czeka. Jak wiele rzeczy, których nigdy by się nie spodziewali, wydarzy się na przestrzeni najbliższych kilku miesięcy. Że nadejdą zmiany, które niekoniecznie pozytywnie wpłyną na ich życie. Ale zmieni się nie tylko to, jak żyją, ale przede wszystkim oni sami. W końcu każdy przestanie udawać kogoś kim nie jest i pokaże swoje prawdziwe ja. Nareszcie okaże się jacy są naprawdę.



Strasznie przepraszam za tak krótki, a do tego beznadziejny odcinek. Muszę przyznać, że nie bardzo miałam na niego pomysł. Z resztą opowiadania jest zupełnie inaczej, więc nie zostaje nic, jak tylko czekać na kolejny post. Poza tym chciałam bardzo podziękować za komentarze pod prologiem, jest mi naprawdę bardzo miło.

14 komentarzy:

  1. Bardzo lubię sposób, w jaki przedstawiasz Draco, ponieważ wydaje się być zupełnie inny niż w większości opowiadań. Tutaj nie jest opisany jak gnojek szydzący z ludzi, tylko jako wrażliwy chłopak, który robi to, aby jakoś przetrwać w swoim środowisku. Skoro tutaj mamy małą rewolucję, już boję się pomyśleć jaka będzie Hermiona :D Poza tym jestem pewna, że nie wymyśliłaś mu zadania typu zabić Hermę, a raczej coś znacznie, znacznie lepszego i to mnie wkurza, bo już chciałabym wiedzieć, co się stanie! Czekam na dalszy rozwój.

    Lowju <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mnie też podoba się sposób w jaki opisujesz Draco ;) A co do zadania - to chyba jasne, prawda? Ma zabić Dumbledore'a. No skoro są na szóstym roku ;) Czekam na następny odcinek, w którym, mam nadzieję pojawi się Hermiona ;)
      * już widać, że będzie to inne, oryginalne opowiadanie - po bohaterach. jasne, że będzie Draco, Hermi, Blaise, Harry, Ron, ale drugoplanowi?
      Pansy, Crabbe, Goyle, Snape? o.O

      Usuń
  2. Ciekawie napisane, chce się więcej! Lubię takie zmiany, bo wtedy wiem, że to jest TWOJE. Oryginalne. Że masz swój własny pomysł i nie jest on oklepany. Aż chce się Dracko przytulić :)

    Czekam na dalsze części!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym chętnie przytuliła DracKo, zapi :*:*:*:*:*

      Usuń
    2. pisałam na telefonie, ok? ;/ daj mi żyć :<

      Usuń
  3. Cały dzień zabierałam się do przeczytania tego i dopiero teraz mi sie udało. Nie wiem czemu, ale byłam tak koszmarnie rozproszona, że nie mogłam się na tym skupić. Tak czy inaczej bardzo mi się podobało i aż nie mogę się doczekać co jeszcze wymyślisz. Jest tajemniczo, jest opisowo, jest uczuciowo. I love it!

    OdpowiedzUsuń
  4. Draco, Draco, zdecydowanie jedna z moich ulubionych postaci w HP, choć tutaj jest przedstawiony troszkę odmiennie od tego jak zazwyczaj, to podoba mi się. Zresztą na razie skupiasz się na jego wewnętrznych rozterkach a nie na relacjach z ludźmi, więc kto wie, może będzie bardziej podobny do tego książkowego niż nam się wydaje hmm? Powiem szczerze, że poza 'podoba mi się' na razie ciężko mi powiedzieć coś więcej, bo opowiadanie dopiero się rozkręca. Jestem jednak pewna, że będzie świetnie i może nawet przekonasz mnie do Dramione! Uff... skończyłam wywód i czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazwyczaj komentuję tylko te opowiadania, które zapadają mi w głowie na długi czas ;) Myślę, że z tym właśnie tak będzie. Świetny początek- uważam, że jeśli pisać Dramione to albo właśnie 6 klasa i dalej, albo po szkole, inaczej ciężko wymyślić coś wiarygodnego.
    Życzę powodzenia, jak najwięcej weny i czekam na drugi rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  6. Może i krótki ale mi osobiście isę podoba.
    Naprawdę Draco jest w Twoim wykonaniu mistrzowski a tylko jedną autorkę znam, która tak wspaniale potrafi go opisać.
    Jestem ciekawa tego, co pokażesz i co właściwie planują Ślizgoni.
    Mimo że krótki to czyta się jednym tchem a o to własnie chodzi.
    jedynie co radziłabym ci zrezygnować z wyśrodkowania tekstu.
    Naprawdę strasznie męczące jeśli chodzi o czytanie.
    Po za tym uwielbiam gdy wprowadzasz Zabiniego.
    Uwazam że lepszego przyjaciela Draco nie mógł mieć.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam serdecznie na Rozdział 012 „ tajemnice” na adres http://pokochac-lotra.blogspot.com! Życzę przyjemnej lektury!

    Wybacz że tutaj ale nie masz spamownika

    OdpowiedzUsuń
  8. Och, Boże. Znalazłam twój blog przez przypadek i od razu się w nim zakochałam. Zawsze chciałam przeczytać historię Dracona. Opowiadanie zapowiada się świetnie, masz talent dziewczyno. Z radością cię informuję, że zdobyłaś nową, stałą czytelniczkę!
    PS Ten szablon jest boski. Uwielbiam to zdjęcie Draco.

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę nie wiem jak to robisz, myślałam, że za Dramione już się nie wezmę, bo choć je kocham to mi się przejadło. Tu jest inaczej, Darco jest dojrzały, wyważony, bardzo wrażliwy i jakby zagubiony...
    Pojawił się też Blaise, którego bardzo lubię. Ciężko napisać coś więcej, nie wiele wiemy, dopiero pokazałaś nam trochę tego co w Draco drzemie, czekam na ciąg dalszy.
    PS Szkoda, ze takie króciutkie notki piszesz, ale może to i dobrze, bo z niecierpliwością czeka się na jeszcze!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam jednym tchem No to lecimy. Pisze się chyba "Tik-Tak", no i "ze swojego życia", ale to takie tam drobne błędy. Mnie też się często zdążają... Jednak przejdźmy do sedna. Treść. Nie zwiodłam się. Jest tak samo wciągająco jak w prologu. Tu niestety też trochę mało akcji, ale mam nadzieję że tej się niedługo doczekam.
    Dobrze że od razu nie zaczęłaś od "O mój boże jaka Granger jest boska. Kij że to szlama, kij że mam zabić Dropsa, kij że jej nienawidzę, kij że to irytująca Gryffonka! Odbijmy Weasleyowi seksi Granger!", bo tego bym nie zdzierżyła i kliknęłabym magiczny biały krzyżyk. Wręcz nie wystąpiła tam Hermiona wcale. Może to i dobrze. Nie wpadłabym na to że to Dramione gdybym nie przeczytała że należysz do DHL. Ah... no i jeszcze jeden plus... Jestem pod wrażeniem że potrafisz tak pięknie opisać uczucia. Jestem tym bardziej pod wrażeniem że mi samej przychodzi to dość ciężko.

    Pozdrawiam.
    Melania Zabini

    http://tajemnice-severusa-snapea.blogspot.com/
    http://draco-liby-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że tekst prezentowałby się ciekawiej jakby był wyjustowany i z akapitami. Wtedy się łatwiej czyta. Jest też sporo literówek, które bez problemu wyłapywałby nawet Word.
    Co do treści. Ciężko było mi się na niej skupić, ale może wynikało to z tego, że jestem już dzisiaj zmęczona. Niemniej perspektywa Dracona zaciekawiła mnie na tyle, że przeczytam sobie jeszcze jeden rozdział.

    OdpowiedzUsuń